Rzecz się dzieje w górach. Siedzą turyści przy ognisku, popijają tatrzańską naleweczkę, przyjemny klimat, ognia pilnuje baca.- Baco, a opowiedzcie nam jakąś historię, co by było raźniej i jeszcze przyjemniej.- Ano mogę opowiedzieć, a radosna ma być czy smutną wolicie?- Jasne, że radosną.Baca namyślił się chwilę i ochoczo rozpoczął:- Kiedyś żeśmy z juhasami owieczki na hali wypasali. Pasły się pasły, myśmy trochę popili na polanie i nam się jedna owieczka zgubiła. Szukaliśmy, szukaliśmy aż się wreszcie zguba znalazła i z tej radości żeśmy ją wszyscy jak jeden wyruchali.Turyści spojrzeli jeden na drugiego z obrzydzeniem w oczach, po czym jeden z nich nieśmiało zapytał:- Baco, a może jest jakaś inna radosna historia?- Ano jest i inna. Kiedyś żeśmy z juhasami barany na hali wypasali i ni się obejrzeli, a jeden baran nam się zgubił. Godzinami żeśmy go szukali, ale wreszcie zgubę odnaleźli. No i z tej radości żeśmy go wszyscy wyruchali jeden po drugim.- Nie no baco, to ma być radosna historia?! To może jakaś smutna jest?- Ano jest i smutna - kiedyś to ja się zgubiłem.