Żona wyjechała w delegację. Mąż rankiem bierze dzieciaka i wiezie do
przedszkola.
- To nie nasze dziecko ? mówi przedszkolanka.
Jadą do drugiego.
- Nie znamy pana synka ? słyszy w drugim.
Jadą do trzeciego, czwartego? wszędzie tak samo. Nie znają dzieciaka.
W końcu młody nie wytrzymał:
- Tato, zaliczamy jeszcze tylko jedno przedszkole i jedziemy do szkoły, bo
się w końcu na lekcję spóźnię!