Amerykanie skonstruowali aparat do oglądania marzeń.
Rozpoczęli próby.
Najpierw podłączyli Francuza.
Na ekranie pojawił się piękny dom, nagie dziewczyny na brzegu basenu i litry szampana.
Potem podłączyli Niemca.
Wysprzątany dom, żona w kuchni, Niemiec przed TV z piwem.
Podłączyli Rosjanina.
Patrzą - nic, czarny ekran.
Regulują - nic!
W końcu wpadli na pomysł, że Rosjanin lubi wypić.
Przynieśli wódki, nalali szklankę, wypił, patrzą - nic!
Nalali drugą - nic!
Zrezygnowani machnęli ręka, zostawili mu resztę wódki i odeszli.
Rosjanin dopił butelkę do dna i nagle, w dolnym rogu ekranu pojawił się maleńki zielony punkcik.
Ucieszyli się i rzucili się do powiększania.
Powiększają, powiększają, powiększają, aż w końcu z ekranu wyłonił się maluteńki korniszonek...